Mija już rok bez jednego z najświetniejszych ludzi jakich spotkałem w swoim życiu. Niestety zrozumiałem to za późno. Nie odwiedzałem Go w czasie choroby na tyle często na ile zasługiwał. Jak większość z nas bałem się widzieć faceta, który jeszcze niedawno był pełen życia a u swojego schyłku nie był w stanie oddychać bez pomocy maszyny. Bałem się „pęknąć” przy Nim i dać Mu poznać że jego walka i nadzieje są chyba bez sensu.
Początek Jego choroby – otwarcie stadionu lekkoatletycznego przy ZSZiO przy ul. Komuny Paryskiej. Wtedy wspomniał mi, że ma jakieś dziwne dolegliwości. Zresztą już było widać, że coś jest „nie halo”. Powiedziałem Mu – „Przestań się denerwować. Nie przejmuj się wszystkim. To na pewno wskutek stresu” - był to okres bezpardonowych ataków na Darka ze strony opozycji. Potem okres postępu Jego choroby. I wreszcie pierwszy „Tydzień z Powiatem” – Edek Spraski przywiózł Darka pod „okrąglak”. Siedząc na wózku inwalidzkim cieszył się jak dziecko będąc wśród swoich biegaczy, kolarzy, rowerzystów… A my, dorośli faceci, beczeliśmy ukradkiem jak baby.
Odwiedziłem Darka gdzieś na tydzień przed Jego odejściem. Oglądaliśmy wspólnie kolarstwo na Eurosporcie. Mieliśmy wspólnie po Jego powrocie do zdrowia pojechać Uphill Race Śnieżka – taki wyścig z Karpacza na Śnieżkę – cały czas pod górę aż do samego schroniska.
Od roku 2012 w ramach ukochanego przez Niego Powiatowego Teamu Rowerowego – grupy facetów w średnim wieku odzianych w kolarskie obcisłe ciuszki, pokonaliśmy z Darkiem na rowerze tysiące kilometrów. Zapamiętam GO na zawsze na jego białej Meridzie gdy za każdym razem gdy zbliżaliśmy się do podjazdu trzymał się trochę z tyłu kontrolując sytuację żeby w ostatniej chwili wyskoczyć nam „zza pleców” i być pierwszym na szczycie. W dzień Jego śmierci napisałem na Darka facebookowej tablicy: Przegrałeś swój ostatni najważniejszy podjazd. Trenuj tam gdzie teraz jesteś. Za jakiś czas dołączymy …
Nawet TAM musiał być pierwszy…